Czy wiesz, że przeciętna kobieta używa tuszu do rzęs przez 300 dni w roku? To prawie codziennie przez całe życie dorosłe. A jednak większość z nas kupuje go niemal na ślepo, kierując się ceną albo ładnym opakowaniem.
Właśnie dlatego ranking 2025 to nie kolejna lista „najlepszych produktów”. To odpowiedź na chaos, który panuje na rynku kosmetycznym. Mamy dziś do wyboru ponad 2 000 różnych tuszów dostępnych w Polsce. Kto ma czas sprawdzać każdy z nich?
Ranking tuszów do rzęs 2025
Rankingi powstają, żeby odciąć szum od sygnału. Profesjonalne testy łączą się z opiniami użytkowniczek i tworzą coś w rodzaju mapy – pokazują, gdzie warto się zatrzymać. Dla zabieganych kobiet to oszczędność nie tylko pieniędzy, ale przede wszystkim czasu.

Rok 2025 to punkt zwrotny w świecie tuszów. Globalny rynek osiągnął wartość 4,8 miliarda dolarów i rośnie o 5% rocznie. Media społecznościowe zmieniły sposób, w jaki oceniamy kosmetyki – dziś liczy się nie tylko efekt, ale też to, jak produkt wygląda na filmikach.
Jednocześnie nastąpił prawdziwy przełom technologiczny. Formuły tubingowe, które jeszcze dwa lata temu były niszą, teraz stanowią 15% rynku. „Clean beauty” przestało być modą, a stało się standardem dla połowy konsumentek. A hybrydy tusz-serum? To już nie przyszłość, lecz teraźniejszość.
Widzę to po sobie – kiedyś kupowałam tusz, bo podobała mi się reklama. Teraz szukam składników, sprawdzam pH, czytam o technologii aplikatora. Nie jestem w tym osamotniona.
Ten ranking pokazuje, które produkty naprawdę warto mieć na radarze w 2025 roku. Nie chodzi o subiektywne wrażenia, ale o twarde dane – testy laboratoryjne, pomiary wytrzymałości, analizy składu. Plus oczywiście doświadczenia kobiet, które używały tych tuszów przez tygodnie, nie godziny.

Metodologia, którą zastosowałam, uwzględnia wszystkie te zmiany. Ale o tym już za moment.
Jak oceniam tusze? – metodologia i kryteria rankingu
Wiem, że ranking tuszu do rzęs to brzmi jak coś prostego. Ale jak już zaczynasz testować naprawdę systematycznie, to okazuje się, że trzeba wszystko przemyśleć od podstaw.
Zaczynam od stworzenia koszyka testowego – dzielę tusze na segmenty: budżetowe, premium, tubing, wodoodporne i wegańskie. Źródła wyboru to dane sprzedaży z e-commerce, testy redakcyjne z ostatniego roku, rekomendacje ekspertek oraz popularność w social media. Czasem zdarza mi się dodać produkt, który po prostu widzę wszędzie na TikToku.
Najważniejsza część to wagi kryteriów. Po latach testowania ustaliłam takie proporcje: trwałość 30%, aplikacja i rozdzielanie 20%, efekt wizualny 25%, skład i sensytywność 15%, cena i wartość 10%.
Dla trwałości robię test 12-godzinny – od rana do wieczora, dokumentuję zdjęciami co 3 godziny. Liczę grudki po aplikacji, sprawdzam smużenie po potarciu oka, testuję łatwość demakijażu. Aplikację oceniam przez rozdzielanie rzęs, równomierność nałożenia, czy szczoteczka nie zostawia śladów na powiece.
Protokół testowy jest dość skomplikowany, ale musi być powtarzalny. Testuję na różnych typach rzęs – proste, zakręcone, krótkie, długie. Każdy tusz sprawdzam w normalnych warunkach i przy podwyższonej wilgotności. Robię zdjęcia przed aplikacją i po, żeby mieć obiektywną dokumentację. Tam gdzie mogę, stosuję kontrolę ślepą – zaklejam nazwy marek.

Ważna rzecz – walidacja danych. Porównuję swoje wyniki z niezależnymi rankingami „Wirecutter”, „Byrdie”, polskimi serwisami beauty. Sprawdzam też dane sprzedaży z platform e-commerce. Jeśli mój faworyt jest totalnie poza topką wszędzie indziej, to zastanawiam się czy nie popełniam błędu metodologicznego.
Zdaję sobie sprawę, że to wszystko brzmi bardzo technicznie. Ale właśnie o to chodzi – żeby ranking był uczciwy i można było go zweryfikować. W kolejnej części pokażę konkretne wyniki tych wszystkich testów.
Top tusze 2025 – ranking główny i kategorie specjalne
Sprawdziłam naprawdę sporo tuszów w tym roku i mogę powiedzieć, że 2025 rok to prawdziwa rewolucja – od budżetowych hitów po luksusowe formuły, które robią robotę nawet na najkrótszych rzęsach.
Ranking główny to mieszanka wszystkiego – od klasyki po nowości, które zaskakują efektem.
- Maybelline Lash Sensational Sky High – nadal króluje dzięki bambusowym włóknom, wydłuża bez sklejania, tubing, ok. 35-40 zł
- L’Oréal Telescopic Lift – precyzja na najwyższym poziomie, separacja każdej rzęsy, wodoodporna wersja, 40-45 zł
- Essence Lash Princess False Lash Effect – budżetowy fenomen, objętość jak z salonu, klasyczna formuła, 12-15 zł
- Clinique High Impact – hipoalergiczny standard dla wrażliwych oczu, delikatne wydłużenie, premium 120-140 zł
- Too Faced Better Than Sex – dramatyczna objętość w stylu „red carpet”, intensywny efekt, import 150-180 zł
- Catrice Glam & Doll – niemiecka niespodzianka, podkręcenie i objętość, świetny stosunek ceny do jakości, 20-25 zł
- Urban Decay Perversion – czarna jak smoła, mega intensywność, trwałość cały dzień, 140-160 zł
- Revlon Super Length – klasyczne wydłużenie bez fajerwerków, niezawodna, ok. 30-35 zł
- Benefit Bad Gal Bang – objętość plus lekkie podkręcenie, 36h formuła, 130-150 zł
- Max Factor False Lash Effect – sprawdzona latami, uniwersalny efekt, dostępna wszędzie, 25-30 zł
Kategorie specjalne to miejsce, gdzie każdy typ rzęs znajdzie coś dla siebie. Budżetowym hitem roku została Essence Lash Princess – za niecałe 15 zł daje efekt, za który inne marki chcą trzy razy więcej. Premium „red carpet” to zdecydowanie Too Faced Better Than Sex, choć trzeba ją zamawiać online lub łowić w Sephorze.
Najlepszą tubing wybrałam Maybelline Sky High – te bambusowe rurki po prostu działają i schodzą ciepłą wodą bez dramy. Do wrażliwych oczu wygrywa Clinique High Impact, dostępna w Hebe i online, PAO 6 miesięcy to standard dla hipoalergicznych formuł.

Precyzja na dolnych rzęsach? L’Oréal Telescopic z metalową szczoteczką to mistrz separacji. Wodoodporna kategorii to Max Factor Waterproof – tania, skuteczna, w każdym Rossmannie na półce.

Ciekawostka – polskie bestsellery w drogeriach to często inne pozycje niż globalne hity z Instagrama. U nas królują Maybelline, L’Oréal i Essence, podczas gdy amerykańskie influencerki lansują Too Faced czy Benefit. Dostępność robi swoje.
PAO warto sprawdzać – tusze tubing często mają krótszy okres przydatności, ale za to łatwiej schodzą. Niektóre marki premium jak Clinique podają dokładne daty, co jest plusem dla alergiczek.
W następnej sekcji zajmiemy się technologiami, które stoją za tymi wynikami – od innowacyjnych szczoteczek po formuły przyszłości.
Technologie, składy i szczoteczki – co realnie wpływa na efekt
Wiecie co, długo myślałam nad tym, dlaczego jedna tusz daje efekt „wow”, a druga ledwo widoczne rzęsy. Okazuje się, że to wszystko sprowadza się do chemii i designu szczoteczki.
Składniki to fundament – bez nich najlepsza szczoteczka nie zdziała nic. Woski pszczele i karnauba odpowiadają za objętość, ale to polimery robią prawdziwą robotę. One dosłownie otulają każdą rzęsę jak maleńka rurka. Pigmenty, głównie tlenki żelaza, decydują o intensywności koloru. A ten fenoksyetanol? To konserwant, który wpływa na to, jak długo tusz trzyma się na rzęsach i jak łatwo się zmywa.
Co do szczoteczek – tutaj design ma znaczenie. Zakrzywione główki lepiej docierają do zewnętrznych kącików oka. Silikonowe mikrogrzebienie dają precyzję, ale szczerze? Czasem wolę tradycyjne włosie. Małe główki to wybawienie dla dolnych rzęs, choć trzeba mieć cierpliwość przy aplikacji.
Ostatnie lata przyniosły sporo zmian. Formuły z biotyną mają pielęgnować rzęsy podczas malowania. Clean i wegańskie tusze zyskują na popularności, głównie wśród osób z wrażliwymi oczami. Tubing mascaras rzeczywiście mniej podrażniają – to potwierdzają badania dermatologiczne. Zrównoważone opakowania to już standard, nie fanaberia.
Trzy główne typy formuł działają zupełnie inaczej:
Washable – łatwe zmywanie wodą, ale smudging to problem w deszczowy dzień
Waterproof – trzyma się jak przysłowiowa rzodkiewka, ale zmywanie to męka
Tubing – tworzy małe rurki na rzęsach, zmywa się ciepłą wodą bez podrażnień
Grudki? To głównie kwestia konsystencji i sposobu nakładania. Waterproof tusze szybciej schną, więc trzeba działać sprawnie.
Myślę, że zrozumienie tych mechanizmów pomaga podjąć świadomą decyzję. Bo czy naprawdę potrzebujemy wodoodpornej formuły na co dzień, skoro potem walczymy z demakijażem?
Decyzja i następny krok – jak przełożyć ranking na Twój wybór
Właściwie to całe gadanie o technologiach ma sens tylko wtedy, gdy potrafimy przełożyć je na konkretny wybór. Pamiętam, jak kiedyś kupiłam tusz za 80 złotych tylko dlatego, że miał „rewolucyjną formułę” – a potem okazało się, że moje krótkie rzęsy potrzebowały czegoś zupełnie innego.

Dopasowanie zawsze wygrywa z hype’em. Dlatego wypracowałam sobie taki pięciokrokowy protokół testowania:
- Określ dokładnie, jaki efekt chcesz osiągnąć – długość, objętość czy może separację
- Dobierz formułę i kształt szczoteczki pod swój typ rzęs
- Test trzykdniowy – nakładaj na 12 h dziennie w normalnych warunkach
- Sprawdź, jak schodzi przy demakijażu (czy nie szarpie rzęs)
- Zrób zdjęcia przy różnym świetle i oceń rezultat
Ta macierz decyzji, którą sobie ułożyłam, naprawdę działa w praktyce. Jeśli masz krótkie rzęsy i idziesz do biura, formuła wydłużająca z gęstą szczoteczką będzie idealna. Do ślubu te same rzęsy potrzebują raczej tubingu – nie będziesz się martwić o rozmazywanie podczas łez szczęścia.
Proste rzęsy w codziennym użyciu? Formuła podkręcająca z zakrzywioną szczoteczką. Na siłownię lepiej wodoodporna, ale uwaga – trudniej się zmywa.
Rzadkie rzęsy kochają formuły objętościowe z dużymi włóknami. Wrażliwe oczy to już inna historia – tam liczą się tylko formuły hipoalergiczne, najlepiej tubingowe.
Kwestia higieny to rzecz, którą strasznie często bagatelizujemy. PAO 6 miesięcy to nie żart – bakterie się mnożą. Wyrzucaj tusz, gdy zmienia zapach, gęstnieje albo zaczyna się kruszyć. Dla alergiczek rada: sprawdzaj składy pod kątem parabenów, formaldehydu i niektórych konserwantów.
Ciekawe, co nas czeka w 2026 roku. Personalizacja AI już się rozpoczęła – aplikacje analizują kształt oka i proponują idealne produkty. AR-przymiarki pozwalają testować bez otwierania opakowania. Eko-trendy też nabierają tempa.
Żeby być na bieżąco z rankingami, warto śledzić nie tylko beauty-blogerki, ale też badania dermatologiczne i nowe technologie składników.
Moja rada na dziś? Wypróbuj w tym tygodniu dwie różne formuły. Jedna wodoodporna, druga tubing. Zobaczysz różnicę i znajdziesz swoją.
Maja Lybex
redaktor w dziale uroda
High Class Fashion