Co roku na całym świecie sprzedaje się jedna butelka Chanel No. 5 co trzydzieści sekund – czy zastanawiałeś się kiedyś, kto stoi za tym fenomenem?
To pytanie „Kto jest twarzą Chanel?” brzmi dziś szczególnie intrygująco. W epoce mediów społecznościowych i błyskawicznych zmian trendów, marka która przetrwała ponad sto lat nadal potrafi zaskakiwać swoimi wyborami ambasadorów.
Pojęcie „twarzy marki” w świecie luksusu to coś więcej niż zwykła reklama. To osoba, która nie tylko nosi ubrania czy używa perfum – ona wcielają ducha całej marki. Staje się żywym symbolem wartości, które firma chce przekazać. W przypadku Chanel mówimy o elegancji z nutką buntu, o klasyce z odrobiną prowokacji.
Kto jest twarzą Chanel? i dlaczego to jest takie ważne
Dlaczego ten temat jest teraz tak ważny? Chanel osiąga rekordowe przychody – w 2022 roku przekroczyły 15 miliardów dolarów. Jednocześnie logo z podwójnym C rozpoznaje 94% konsumentów na świecie. To nie dzieje się przypadkowo. Za tym sukcesem stoją konkretne twarze, które przez dekady budowały wizerunek marki.

Trzeba przyznać, że wybory Chanel często wzbudzają kontrowersje. Czasem stawiają na sprawdzone gwiazdy Hollywood, innym razem na młode talenty z TikToka. Ta nieprzewidywalność to właśnie część ich strategii.
W tym artykule przyjrzymy się trzem kluczowym aspektom:
- Jak zmieniały się twarze Chanel na przestrzeni dziesięcioleci
- Kto obecnie reprezentuje markę i dlaczego akurat te osoby
- Jakie trendy będą kształtować przyszłe wybory ambasadorów
Każda z tych kwestii pokazuje, jak marka balansuje między tradycją a nowoczesnością.
Żeby zrozumieć dzisiejsze decyzje Chanel, warto cofnąć się do początków. Historia ambasadorów tej marki to fascynująca podróż przez zmieniające się standardy piękna i sławy.
Od Coco do Lagerfelda – historyczna ewolucja ambasadorów
Wyobraź sobie małą pracownię przy rue Cambon w 1920 roku. Gabrielle Chanel osobiście dopasowuje sukienkę klientce, a jej ruchy są precyzyjne jak u chirurga. Nie wiedziała wtedy, że staje się pierwszą nieformalną twarzą swojej marki – bez strategii, bez planu, po prostu żyjąc tym, co tworzy.

| Data | Wydarzenie i ambasador |
|---|---|
| 1909-1971 | Coco Chanel – założycielka jako naturalna twarz marki |
| 1931 | Oferta Samuela Goldwyna – 1 000 000 USD za współpracę z Hollywood |
| 1983 | Karl Lagerfeld przejmuje stery kreatywne |
| 1987 | Inès de la Fressange – pierwsza oficjalna muza Chanela |
| 2019 | Virginie Viard zastępuje Lagerfelda, nowa era ambasadorów |
Coco była… no, trudno to nazwać ambasadorem w dzisiejszym rozumieniu. Ona po prostu była marką. Jej sposób ubierania się, jej poglądy na emancypację kobiet, nawet sposób trzymania papierosa – wszystko to budowało wizerunek Chanela. Pamiętam, jak czytałem jej biografię i myślałem, że dzisiaj taka osoba miałaby zespół PR-owców planujących każde wyjście.
Przełom nastąpił w latach 30., kiedy Samuel Goldwyn zaproponował jej milion dolarów za zaprojektowanie kostiumów dla hollywoodzkich gwiazd. To była astronomiczna suma – jak na tamte czasy można było za to kupić pół Manhattanu. Chanel przyjęła ofertę, ale współpraca nie poszła najlepiej. Ona projektowała dla prawdziwych kobiet, nie dla kamer.
Prawdziwa rewolucja zaczęła się dopiero z Karlem Lagerfeldem w 1983 roku. Ten człowiek miał instynkt do ludzi – wiedział, kto pasuje do marki, zanim jeszcze sami o tym wiedzieli. W 1987 wybrał Inès de la Fressange na pierwszą oficjalną muzę. To był genialny ruch, bo Inès miała w sobie coś z Coco – tę francuską nonszalancję, ale już w nowoczesnej wersji.
Lagerfeld sformalizował cały system ambasadorów. Już nie było przypadku – każdy wybór był przemyślany, każda twarz miała reprezentować inny aspekt marki. On rozumiał, że w czasach globalnej komunikacji potrzeba więcej niż jednej twarzy. Jedna osoba nie może dotrzeć do wszystkich rynków, do wszystkich pokoleń.
Jego era trwała 36 lat i właściwie ukształtowała to, jak dzisiaj postrzegamy relacje między markami a ich ambasadorami.
Kiedy Karl odszedł w 2019 roku, Virginie Viard stanęła przed trudnym zadaniem. Dziedziczyła nie tylko dom mody, ale cały system ludzi związanych z marką. Jej pierwsze decyzje dotyczące ambasadorów były ostrożne – nie chciała za bardzo rewolucjonizować tego, co działało przez dekady.
Ciekawa jest ta ewolucja od jednej osoby do całego systemu twarzy. Coco była marką sama w sobie. Dziś mamy dziesiątki ambasadorów na różnych rynkach, w różnych kategoriach wiekowych. To pokazuje, jak skomplikowany stał się świat komunikacji.
Virginie Viard zostawiła po sobie pewne luki w tym systemie – miejsca, które wymagały świeżej krwi, nowych twarzy, które mogłyby przemawiać do współczesnych odbiorców. Te przestrzenie miały wkrótce wypełnić zupełnie nowe pokolenie ambasadorów.
Dzisiejsze oblicza marki – aktualni ambasadorzy Chanel
Pamiętam tę wiosnę 2021 roku – kampania Chanel SS z Charlotte Casiraghi wywołała takie poruszenie w mediach. Nagle wszyscy zaczęli mówić o powrocie elegancji książęcej do mody. To był strzał w dziesiątkę, bo akurat wtedy ludzie tęsknili za czymś bardziej wyrafinowanym po pandemii.
| Ambasador | Rok ogłoszenia | Linia/produkt |
|---|---|---|
| Marion Cotillard | 2020 | Chanel No. 5 |
| Charlotte Casiraghi | 2021 | Cruise i prêt-à-porter |
| Penélope Cruz | 2018/aktywna do 2024 | Kampanie Cruise |
| Ola Rudnicka | 2020 | Pre-kolekcje, pokazy |
| Gaspard Ulliel | 2020-2022 | Bleu de Chanel |
Właściwie to ciekawe, jak oni dobierają te nazwiska. Marion Cotillard jako twarz No. 5 to był naprawdę przemyślany ruch – jej francuska elegancja idealnie pasowała do klasyki. I widać było efekt od razu, bo sprzedaż wzrosła o 20,0 % już w pierwszym roku współpracy. Nie każda marka może się pochwalić takimi liczbami w 2020 roku, kiedy rynek perfum mocno się załamał.
Charlotte Casiraghi z kolei wniosła coś innego – ten arystokratyczny szyk, ale bez przesady. Jej obecność w kampaniach Cruise sprawiła, że kolekcje stały się bardziej dostępne dla młodszych klientek. A przecież to nie było takie oczywiste – rodzina książęca Monako mogłaby działać odstraszająco.
Z Penélope Cruz było podobnie – jej hiszpański temperament w połączeniu z paryską klasą stworzył naprawdę mocną narrację.
Ola Rudnicka reprezentuje zupełnie inny kierunek – to stawka na Europę Wschodnią i młodsze pokolenie. Widać, że Chanel myśli strategicznie o różnych rynkach. Gaspard Ulliel z Bleu de Chanel pokazał, jak można odświeżyć męską linię bez tracenia tego charakterystycznego DNA marki.
Całość układa się w spójną mozaikę. Każde nazwisko ma swoją rolę – od klasycznej elegancji przez arystokratyczny szyk po nowoczesną różnorodność. To nie są przypadkowe wybory, tylko przemyślana strategia budowania wizerunku na różnych płaszczyznach.
Jak te nazwiska przygotowują grunt pod kolejną dekadę? Wydaje mi się, że tworzą fundament pod jeszcze śmielsze eksperymenty z wizerunkiem marki.

Co dalej z twarzą Chanel? – perspektywy i wnioski
Zastanawiałem się ostatnio, jak będzie wyglądać przyszłość strategii ambasadorskiej Chanel. Sektor luksusowy zmienia się szybko, a marka musi nadążać za trendami, które jeszcze kilka lat temu wydawały się science fiction.
Trend: Wirtualni ambasadorzy na horyzoncie
Cyfryzacja dotyka już wszystkich branż, ale w luksusie to dopiero początek. Wirtualni influencerzy przestają być ciekawostką – stają się realną alternatywą. Wyobraź sobie ambasadorkę Chanel, która nigdy się nie starzeje, nie ma skandali w mediach i może być jednocześnie w Paryżu i Tokio. Brzmi absurdalnie? Może. Ale w metawersum takie rzeczy będą normalne.
To nie oznacza końca prawdziwych twarzy – raczej ich uzupełnienie. Chanel prawdopodobnie będzie testować hybrydowe podejście, gdzie fizyczne osoby współpracują z wirtualnymi postaciami.
Prognoza: Azja rządzi wszystkim
„Do 2030 roku rynek azjatycki będzie stanowić około 50% globalnych zakupów luksusu” – to nie jest już przewidywanie, to prawie pewnik według analityków McKinsey.
Dla Chanel oznacza to jedno – jeszcze większe inwestycje w ambasadorów z tego regionu. Chiny, Korea Południowa, Japonia to nie tylko duże rynki. To miejsca, gdzie kształtują się globalne trendy beauty i mody.
Ktoś może pomyśleć, że to oczywiste. Ale skala zmian będzie większa niż myślimy. Azjatyccy ambasadorzy przestaną być dodatkiem do europejskich strategii – staną się jej centrum.
Co możesz zrobić jako obserwator branży
Jeśli chcesz śledzić te zmiany na bieżąco, masz kilka opcji. Po pierwsze – oficjalne kanały Chanel na LinkedIn i Instagram. Tam pojawiają się pierwsze sygnały o nowych współpracach.
Po drugie, warto obserwować raporty Bain & Company o luksusie. Wychodzą co kwartał i pokazują szerszy obraz. Po trzecie – social listening. Narzędzia typu Brandwatch czy Mention pokażą ci, o czym mówią ludzie, zanim media głównego nurtu to podchwycą.
Pamiętaj też o platformach azjatyckich. WeChat, Weibo, TikTok – tam często pojawiają się informacje wcześniej niż na zachodnich mediach.
Spojrzenie na 2030
Za siedem lat świat luksusu może wyglądać zupełnie inaczej. Wirtualne ambasadorki będą prawdopodobnie standardem, nie wyjątkiem. Azjatycki rynek będzie dyktować warunki globalnie. A my? Będziemy obserwować, jak tradycyjna francuska elegancja adaptuje się do cyfrowej rzeczywistości.

Jedna rzecz jest pewna – Chanel zawsze potrafiło się reinwentować. Teraz czeka je prawdopodobnie największa transformacja od czasów Coco.
Riki
redaktor moda
High Class Fashion