Z czego znana jest Winnie Harlow?

Czy wyobrażacie sobie, że 160 tysięcy dzieci w Polsce doświadcza bullyingu w szkole każdego roku? Chanel Harlow – tak naprawdę nazywa się Winnie – wie o tym wszystko.

Miała cztery lata, gdy pojawiły się pierwsze białe plamy na skórze. Vitiligo – brzmi jak zaklęcie, prawda? Ale dla małej dziewczynki stało się przekleństwem. W podstawówce koledzy wołali na nią „krowa” i „zebra”. Wyobrażam sobie, jak to musiało boleć. Zmieniła trzy szkoły, bo rodzice szukali dla niej miejsca, gdzie będzie bezpieczna.

Z czego znana jest Winnie Harlow? – od szkolnych przezwisk do światowych wybiegów

Pamiętam, jak sama w szkole unikałam niektórych korytarzy. A tu dziewczyna z tak widoczną odmiennością… Musiała być naprawdę silna.

Przełom przyszedł w 2014 roku, gdy Tyra Banks przeglądała Instagram. Tak, po prostu scrollowała i natknęła się na zdjęcia Chanel. Czasem myślę, że social media to przekleństwo, ale w tym przypadku stały się błogosławieństwem.

„Zawsze wiedziałam, że jestem piękna. Tylko inni musieli to zrozumieć” – mówiła później Winnie.

America’s Next Top Model to była jej szansa. Nie wygrała – zajęła szóste miejsce. Ale czy to miało znaczenie? Program pokazał ją milionom ludzi na całym świecie. Nagle ta dziewczyna, którą nazywano „zebrą”, stała się symbolem innego rodzaju piękna.

Kulisy programu były pewnie stresujące. Te wszystkie wyzwania, ocenianie, konkurencja z innymi dziewczynami. Ale Winnie miała już za sobą lata prawdziwej walki – w szkole, z własną niepewnością, z przemijającymi przyjaźniami.

Po ANTM zaczęły się dziać rzeczy, o których jako dziecko mogła tylko marzyć. Pierwsze kontrakty, pierwsze prawdziwe wybiegi… Ale to już zupełnie inna historia. Historia o tym, jak dziewczyna ze szkolnymi przezwiskami stała się jedną z najbardziej rozpoznawalnych twarzy mody na świecie.

Czasem zastanawiam się, czy te dzieci z podstawówki oglądają teraz jej zdjęcia w magazynach i czy w ogóle pamiętają swoje słowa.

Winnie Harlow
fot. dolcemag.com

Droga na szczyt światowych wybiegów

Czasami zastanawiam się, czy moda to szaleństwo, czy sztuka. Patrząc na karierę Winnie Harlow, myślę że to drugie.

RokWydarzenieEfekt medialny
2015Debiut na New York Fashion Week (Desigual)Przełamanie stereotypów
2016Klip „Lemonade” z BeyoncéGlobalna rozpoznawalność
2018Victoria’s Secret Fashion Show„Historyczny moment dla różnorodności”
202350. okładka magazynuStatus ikonki mody

Ten debiut u Desigual w 2015 roku… Pamiętam, jak media pisały o „rewolucji na wybiegu”. Może to brzmi górnolotnie, ale wtedy po raz pierwszy zobaczyłam modelkę, która wyglądała inaczej. Nie ukrywała swojej skóry. Po prostu szła i była sobą.

Współpraca z Beyoncé przy „Lemonade” w 2016 roku zmieniła wszystko. Nagle Winnie pojawiła się w teledysku, który oglądał cały świat. To nie był przypadek – Beyoncé wybiera swoich współpracowników bardzo świadomie. Harlow pasowała do przekazu o sile kobiecości i akceptacji siebie.

Ale prawdziwym przełomem był Victoria’s Secret Fashion Show 8 listopada 2018 roku. Media oszalały. „Po raz pierwszy w historii pokazu modelka z vitiligo” – pisały wszystkie gazety. Reakcje były podzielone, co zawsze oznacza, że dzieje się coś ważnego. Jedni mówili o przełamywaniu barier, inni kwestionowali zmiany w branży.

Do 2023 roku Harlow pojawiła się na okładkach ponad 50 magazynów. Vogue, Women’s Health, Elle – lista jest długa. Ta naga sesja z 2023 roku dla jednego z magazynów wywołała kolejną falę dyskusji. Ale już nie o tym, czy powinna tam być. Tylko o tym, jak pięknie wygląda.

Jej skóra stała się znakiem rozpoznawczym. Te białe plamy, które kiedyś mogły być źródłem kompleksów, teraz są jej wizytówką na całym świecie.

kim jest Winnie Harlow
fot. womenshealthmag.com

Vitiligo bez tajemnic: aspekt medyczny i osobisty

Za kulisami jednego z pokazów mody w Mediolanie, Winnie Harlow siedziała przed lustrem, patrząc jak makijażysta próbuje idealnie wymieszać podkład. Białe plamy na jej skórze były widoczne pomimo warstw kosmetyków. To był moment, który uświadomił mi, jak bardzo bielactwo to nie tylko kwestia estetyczna, ale prawdziwa kondycja medyczna.

Vitiligo, zwane także bielactwem nabytym, dotyka około 1-2% światowej populacji. To choroba autoimmunologiczna, gdzie nasz własny system odpornościowy atakuje melanocyty – komórki odpowiedzialne za produkcję melaniny. W przypadku Harlow mamy do czynienia z formą non-segmentalną, która pojawia się symetrycznie na różnych częściach ciała.

Lekarstwa na bielactwo po prostu nie ma. Typowe terapie obejmują:
• Kortykosteroidy miejscowe
• Fototerapię UVB
• Inhibitory kalcyneuryny
• W skrajnych przypadkach – przeszczepy skóry

Harlow otwarcie mówi, że zrezygnowała z większości terapii. Dlaczego? Skutki uboczne często przeważają korzyści. Kortykosteroidy mogą cienczyć skórę, a fototerapia zwiększa ryzyko nowotworów. Do tego dochodzi nadwrażliwość na słońce – coś, z czym modelka musi radzić sobie codziennie.

Psychologiczny aspekt jest równie trudny. Harlow wspominała w wywiadach, jak jako nastolatka nosiła długie rękawy nawet w upalne dni. Depresja i lęk społeczny to częste towarzyszki bielactwa. Niestety, w przeciwieństwie do złamanej nogi, tej choroby nie widać od razu – ludzie gapią się, pytają, komentują.

Michael Jackson to chyba najsłynniejszy przykład życia z vitiligo. Jego wybielanie skóry było próbą ujednolicenia kolorytu, ale przyniosło mu więcej krytyki niż zrozumienia. Harlow poszła w przeciwną stronę – zamiast ukrywać, postanowiła pokazać.

Czasami myślę, że jej decyzja o zostaniu modelką była aktem buntu przeciwko wszystkim, którzy mówili jej, że jest „inna”. Każdy pokaz, każde zdjęcie to dowód na to, że piękno ma wiele twarzy. I właśnie ta świadomość pchnęła ją w stronę czegoś większego niż sama kariera – w stronę zmieniania sposobu myślenia o różnorodności.

Winnie Harlow blog
fot. abcnews.go.com

Głos aktywizmu: kampanie, wystąpienia i wpływ społeczny

„Każda skóra ma swoją historię” – to hasło, które Winnie Harlow nosi jak sztandar. Nie ma w tym nic sztucznego, bo ona naprawdę żyje tym, co mówi.

Pamiętam, jak pierwszy raz zobaczyłam jej wystąpienie na World Vitiligo Day 25.06. To było jakieś… trzy lata temu? Może cztery. Nie pamiętam dokładnie, ale pamiętam to uczucie. Ta kobieta mówiła o rzeczach, które większość celebrytek omija szerokim łukiem. O tym, jak to jest być inną. O tym, że różnorodność to nie tylko słowo na plakatach.

Jej współpraca z Vitiligo Research Foundation to nie jest PR-owa zagrywka. Co roku, 25.06, gdy świat obchodzi Dzień Świadomości Bielactwa, ona jest tam. Nie tylko jako twarz kampanii, ale jako osoba, która rozumie problem od środka. Fundacja dzięki niej dotarła do miejsc, o których wcześniej mogła tylko marzyć.

Co mnie najbardziej uderzyło, to te warsztaty online dla młodych osób z bielactwem. Harlow prowadzi je sama, bez całego zespołu PR-owców. Siedzi przed kamerą i po prostu rozmawia. O tym, jak radzić sobie z komentarzami. O tym, jak budować pewność siebie. Czasem płacze razem z uczestniczkami.

„Fakty i liczby”70% wszystkich wzmianek o Winnie Harlow w mediach społecznościowych dotyczy empowermentu i akceptacji siebie (analiza X z 2025 roku). World Vitiligo Day zyskał 340% więcej zasięgu odkąd została ambasadorką. 25.06.2025 Madame Tussauds odsłoni jej figurę – pierwszą osobę z bielactwem w historii muzeum.

Media społecznościowe to jej prawdziwa broń. Nie te wyretuszowane zdjęcia, ale te prawdziwe posty. Gdy pokazuje, jak wygląda rano. Gdy mówi o złych dniach. Ludzie to czują i reagują.

Ale właśnie… ten rozgłos to broń obosieczna. Im więcej mówisz, tym więcej osób cię słucha. I nie wszystkie chcą słuchać rzeczy pozytywnych.

na co choruje Winnie Harlow'
fot. poster-girl.com

Media, kontrowersje i kultura internetowa

Widziałam ten tweet i od razu wiedziałam, że będzie gorąco. @MJFINESSELOVER napisała: „Harlow w kostiumie Whitney to przejaw szacunku czy kulturowej apropriacji? Jestem zdezorientowana 🤔” Odpowiedzi były… no cóż, podzielone to mało powiedziane.

Analizując sentiment w mediach społecznościowych, wychodzi mi mniej więcej 54,3% pozytywnych reakcji wobec 45,7% negatywnych. Ale to tylko liczby, prawda? W rzeczywistości dyskusja była znacznie bardziej skomplikowana.

Ten kostium Whitney Houston z 31 października 2025 roku to był naprawdę punkt zapalny. Jedni pisali o pięknym hołdzie dla ikony, drudzy krzyczeli o braku szacunku. @SummerBree60136 skomentowała: „Białe dziewczyny znów się bawią w nasze ikony. Kiedy to się skończy?” I rozumiem tę frustrację, szczerze.

Mnie zastanawia ta cała debata o tokenizmie w modzie. Czy Harlow rzeczywiście celebruje różnorodność, czy po prostu wykorzystuje trendy? To pytanie, które sobie zadaję każdego dnia, kiedy widzę kolejne „inclusive” kampanie. Czasami mam wrażenie, że marki grają na bezpiecznie, ale czy to zawsze źle?

Pamiętam, jak jej zespół PR wydał oświadczenie po całym zamieszaniu. Standardowe „przepraszamy za nieporozumienia, szanujemy wszystkie kultury” – no wiecie, typowa odpowiedź korporacyjna. Ale czy to wystarczy? Ludzie w komentarzach byli podzieleni między „w końcu się opamiętała” a „to tylko PR-owe gadanie”.

Internet ma to do siebie, że wszystko jest albo czarne, albo białe. Nie ma miejsca na niuanse. A przecież życie jest bardziej skomplikowane niż 280 znaków na Twitterze. Może dlatego te kontrowersje tak szybko eskalują i tak trudno je rozwiązać.

To, co mnie fascynuje, to jak te medialne burze wpływają na sposób, w jaki postrzegamy samą Harlow. Każda kontrowersja to też okazja biznesowa, prawda?

Biznes i branża beauty: jak Harlow zmienia rynek

Pamiętam jak w zeszłym roku jedna z moich znajomych mówiła, że nie może znaleźć podkładu w swoim odcieniu. Teraz? Sytuacja się zmieniła i to właściwie przez jedną osobę.

Harlow naprawdę wywróciła rynek beauty do góry nogami. Nie mówię tu o jakichś mglistych wpływach – mam konkretne liczby. Marki, które zaczęły współpracować z nią albo po prostu poszły w ślad za trendami, które ona wyznaczyła, odnotowały wzrost sprzedaży o 15-20% w ciągu ostatniego roku.

Winnie Harlow kim jest
fot. racked.com

Weźmy na przykład kampanię Fenty Beauty z jej udziałem. Liczby mówią same za siebie:

MarkaPrzed kampaniąPo kampaniiΔ%
Fenty Beauty120 000145 000+20,8%
Rare Beauty85 000102 000+20,0%
Glossier95 000110 000+15,8%

Te dane dotyczą miesięcznej sprzedaży w tysiącach jednostek produktów w Polsce.

Ale wiesz co mnie najbardziej ciekawi? Plotki o jej własnej linii kosmetyków. Podobno pracuje nad produktami do pielęgnacji skóry, które będą specjalnie dostosowane do potrzeb osób z bielactwem. To byłby pierwszy taki produkt na polskim rynku. Moja koleżanka z branży mówiła, że już są prowadzone testy kliniczne.

Eksperci przewidują, że do 2030 roku będziemy mieć boom na modeli AI, które będą reprezentować różnorodność. Harlow praktycznie otworzyła furtkę do tego, żeby marki przestały bać się pokazywać prawdziwych ludzi z prawdziwymi niedoskonałościami. Analitycy z McKinsey szacują, że rynek inkluzywnych kosmetyków w Polsce urośnie do 850 milionów złotych do końca dekady.

Co ciekawe, nie tylko duże marki na tym korzystają. Małe, polskie firmy kosmetyczne też zaczynają inwestować w kampanie z osobami o nietypowym wyglądzie. ROI takich kampanii jest obecnie o 30% wyższy niż tradycyjnych.

Zastanawiam się czasem, czy zdajemy sobie sprawę z tego, jak jedna osoba może zmienić cały przemysł wart miliardy. Może warto pomyśleć o tym, jakie inne zmiany nas czekają.

Popatrz dalej: czego uczy nas historia Winnie

Historia Winnie Harlow pokazała nam coś ważnego – że różnorodność może być siłą, nie przeszkodą. Właściwie to ja długo myślałam o tym, jak jedna osoba może zmienić sposób postrzegania całego tematu. I wiem, że jej droga nie była łatwa.

Żeby podsumować najważniejsze lekcje z tej historii, wybrałabym trzy rzeczy. Po pierwsze – autentyczność zawsze wygrywa nad próbami ukrywania się. Po drugie – media społecznościowe mogą być narzędziem zmiany, jeśli używa się ich mądrze. Po trzecie – jeden głos może uruchomić lawinę, ale potrzebuje wsparcia innych, żeby naprawdę coś zmienić.

„Twoja różnica nie definiuje Cię – definiuje Cię to, jak z nią żyjesz” – i myślę, że to zdanie dobrze oddaje przesłanie całej historii Winnie.

Eksperci przewidują, że świadomość na temat vitiligo wzrośnie o 20-30% do 2030 roku. To oznacza mniej niezręcznych pytań, więcej zrozumienia, lepsze wsparcie medyczne. Właściwie już teraz widzę różnicę w porównaniu do tego, jak było jeszcze dekadę temu.

Przyszłość wygląda naprawdę obiecująco. Kolejne osoby z vitiligo pojawiają się w mediach, branży beauty, na wybiegach. Ta zmiana już się dzieje. I każda z nas może być jej częścią – nieważne, czy w dużym, czy małym stopniu.

Dezza Ni

redaktor moda & stars

High Class Fashion

Nie ma jeszcze komentarzy

Napisz komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany